Warning: Undefined variable $parent_style in /home/mmatczak/public_html/caratelier.pl/wp-content/themes/Nexus-child-02/functions.php on line 13
Koniec z serwisowaniem! 2/2

Koniec z serwisowaniem! 2/2

Kontynuuję wieszczenie i stawiam pytanie: gdzie naprawiać papamobile? Ale o tym na końcu.

(Część pierwsza tutaj)

Ciąg dalszy nastąpił: kto jeszcze sprawi, że przestaniemy serwisować samochody? Jak napisałem, to zobaczyłem, że ten wpis akurat chyba bardziej przeznaczony jest dla branżowców niż dla kierowców. Tym razem trudno. Dla za bardzo obrażalskich: piszę o procesach i postawach, a nie o konkretnych Was.

Wielu dziennikarzy…

… czy też precyzyjniej – osób zajmujących się pokazywaniem motoryzacji – którzy niezmiernie lubią przepisywać dane producenta opisywanego pojazdu samochodowego, zamiast sprawdzić przynajmniej to, co są w stanie, dysponując „potęgą” swoich redakcji lub choćby umysłu. A są to takie drobiazgi jak realność pojemności bagażnika podawanej przez producenta czy pomiar spalania, np. podczas jazdy z różnymi stałymi prędkościami po równym i nie pod wiatr. Dowody na to, że niektórzy żurnaliści na co dzień latają w kosmos, zamiast rzetelnie opisywać to, co powinni zauważyć, są tutaj (kliknij i czytaj).

Niby nie ma to nic wspólnego z serwisem, ale nie mogłem sobie darować.

Pracownicy koncernów motoryzacyjnych,…

którzy (nie z własnej winy) nie są w stanie wiarygodnie mierzyć efektów akcji promocyjnych na części zamienne i usługi, bo ich firmy usług nie świadczą. Usługi świadczą dealerzy, którzy z kolei chcący lub niechcący albo niemogący, z przyczyn subiektywnych lub obiektywnych, nie raportują swoim markom stuprocentowo wiarygodnych efektów i komentarzy nt. sukcesu lub porażki. Zresztą szeroko rozumiany system nie jest przygotowany na przyjęcie i analizę pełnych informacji. „Serwisowi” pracownicy koncernów mają więc dość życia w niepewności oraz frustracji i nie lubią już tematyki warsztatowej. Dlatego niektórzy zmieniają drogę kariery i zostają np. fotografami.

Ogromna niepewność dotyczy także różnych innych wdrożeniowych projektów serwisowych, np. recepcji bezpośredniej czy nowego wystroju serwisu. Pytania o efektywność takich działań pracownicy koncernów kierują więc często do niezależnych doradców, których ucapią gdzieś na schodach przy jakiejś okazji, zamiast szukać odpowiedzi we własnych firmach i u własnych dealerów, czyli tam, gdzie one są. Dla jasności – tym ucapionym zewnętrznym konsultantom nie zlecają jednakże wcześniej przeprowadzenia analizy, co jednak nie stanowi przeszkody, by pytać o jej wyniki.

Tak, chyba jedynym wytłumaczeniem jest to, że pracownicy marek samochodowych mają już dość serwisu i nie chcą z nim gadać na trudniejsze tematy.

 

Obrońcy ASO (niezwiązani z producentami aut, tylko z dealerami),…

… którzy zachwalają autoryzowane warsztaty, posługując się banerami, ulotkami i stronami www, z dawno znanymi hasłami głoszącymi wyższość ASO nad nie-ASO. A tymczasem, nie zważając na banery i hasła, mechanik z tego czy innego ASO (taki jak ten wspomniany w pierwszej części) psika, zamiast smarować i, oj, zadaniu oni nie sprostaje (sprostuje?, sprostywa? sprości?)! Na usprawiedliwienie obrońców trzeba powiedzieć, że poza komunikacją nie mają oni żadnego realnego wpływu na jakość pracy tego mechanika. Tylko że jakość nie powstaje z komunikacji, niestety. Sy(zy)fowa praca obrońców.

Jedni tacy instytucjonalni obrońcy warsztatów niezależnych,…

… którzy nie ominą żadnej okazji, by wspomnieć, że tylko nie-ASO są najlepsze i żeby klienci w żadnym razie nie zbliżali się do autoryzowanej konkurencji. Taką sposobnością była ostatnio promocja oferty darmowych przeglądów Škody, które dołączano gratis do zakupionego auta. Obrońcy nie omieszkali wówczas oznajmić, że lepiej – nawet z takim bezpłatnym pakietem przeglądowym – jednak serwisować samochód w warsztacie niezależnym.

O ile obrońcy nie przepuszczą żadnej okazji do krytyki ASO i wychwalania nie-ASO, to trudno znaleźć u nich konkretne rady, co konkretnie niezależny warsztat ma robić, by lepiej i rzetelnie konkurować z ASO. Wiem, że krytykowanie jest fajne, ale nawet najlepsza wiedza, co działa źle, nie wystarczy, by zrobić coś dobrze.

Dobrze że niezależni mają swoich rzeczników, ale może bardziej rzeczowo, drodzy rzecznicy?

Jak dobrze poszukam, to pewnie znajdę u tych obrońców opinię wyrażoną przy okazji Światowych Dni Młodzieży, że papieskie auto lepiej serwisować w zakładzie niezależnym od jego autoryzowanego dystrybutora. A może nie, bo to jednak jakieś isuzu. Hmm, tak, to kiepski żart zrozumiały tylko paru dla osób z branży. Ale z tymi volkswagenami, papieżu, to już na pewno lepiej jeździć do niezależnych w Watykanie!

[FM_form id=”1″]

Autor: Maciek

Podziel się tym postem na
Show Buttons
Hide Buttons

WP Facebook Like Send & Open Graph Meta powered by TutsKid.com.